środa, 4 maja 2016

One More Chance 1

Siedziałam w samolocie. Obok mnie siedziało dwóch ochroniarzy: Miko i Jack. Wracałam z rehabilitacji. Po wypadku moja noga dosyć często odmawiała posłuszeństwa. Ćwiczenia w Niemczech nieco ją wzmocniły. Mimo to i tak przez jakiś czas będę musiała poruszać się o kulach.
Bardzo się stęskniłam za Michaelem i Charlie... Nie było dnia, żebym o nich nie myślała.
Będąc w Niemczech poznałam wielu wspaniałych ludzi. Nie wiedzieli kim jestem, ponieważ używałam fikcyjnych danych osobowych. Mam nadzieję,  że kiedyś jeszcze spotkam się z moimi przyjaciółmi...
- Ile jeszcze będziemy lecieć? - zapytałam tępo wpatrując się w sufit.  Musiałam szeptać,  ponieważ siedziałam w pasażerskim samolocie.  Żaden z pasażerów, oprócz ochrony, nie mógł wiedzieć, że leci z żoną samego Michaela Jacksona. Również dlatego byłam przebrana za starszą panią. Miałam na sobie luźne ciuchy, przyklejone zmarszczki i siwą perukę. Na nosie miałam duże okulary.  - Ileee jeeszczeee? - zaczęłam lamentować. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Jeden z ochroniarzy odebrał. Po minucie wstał i udał się w stronę łazienki,  która była na samym końcu samolotu.
Kiedy Miko długo nie wracał,  zaczęłam się martwić. Może coś się stało Charlie, lub Michaelowi?
- Proszę pani... - usłyszałam czyjś głos. - Tak? - odwróciłam się.
- Czy wie pani, że Michael Jackson został aresztowany? - głos ten należał do dziewczynki, która siedziała przede mną.
- Co? Mogłabyś powtórzyć?  Wiesz... Jestem stara i mam problem ze słuchem... - powiedziałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie
To musiała być pomyłka. Zresztą... Dziecko nie musiało już powtarzać. W ekranie umieszczonym na oparciu fotela dziewczynki leciały akurat wiadomości. Dziennikarka opowiadała o powodach aresztowania mojego męża.
Oniemiałam. Mój facet... Mój Michael?  Usłyszałam dźwięk wiadomości. Wyjęłam z torebki telefon. No tak... Jak mogłam zapomnieć... Żeby rozmawiać z Michaelem musiałam dostać nowy numer. Moje dane dosłownie z prędkością światła rozeszły się po świecie. Dziennie dostawałam setki wiadomości. Jedni pytali się o Michaela,  inni o dziecko,  a jeszcze inni opisywali swoje marzenia senne z moim Michaelem, co było...obrzydliwe...
Odblokowałam ekran. W tej chwili wrócił Miko.
- Z kim rozmawiałeś? - schowałam urządzenie i badawczym wzrokiem popatrzyłam na mężczyznę. Zarumienił się lekko, ale nic nie odpowiedział.
- Zadałam pytanie...
- Z mamą Michaela. Mówiła,  że oskarżyli go i że siedzi w areszcie.
- To to już wiem... Kiedy wyjdzie?
- Jak ktoś wpłaci kaucję.
- Ile chcą? - Miko spojrzał się na mnie. Od razu wiedziałam,  że cena będzie bardzo wysoka. - Jak już wylądujemy, to wpłacisz pieniądze.

****

- Lewy profil... Prawy profil... Dobrze. Teraz niech pan przejdzie do pokoju przesłuchań. - poczułem,  jak ktoś mało delikatnie popycha mnie.
- Spokojnie...  Sam pójdę. - mruknąłem. - Wreszcie dowiem się o co chodzi?  - zapytałem,  gdy wreszcie dotarłem na wskazane miejsce. Pokój nie był duży i tak jak w poprzednim pomieszczeniu, było ciemno. Jedynym źródłem światła była mała lampka stojąca na stoliczku. Zero okien,  obrazów,  czy czegokolwiek. Tylko stolik,  lampka i dwa krzesła. Siadając na jednym z nich zauważyłem plik kartek.
Policjanci, którzy szli za mną stanęli w drzwiach i zaczęli rozmawiać między sobą.
- Kogo my tutaj mamy? - usłyszałem szyderczy śmiech. Wszedł ktoś nowy. Nic nie odpowiedziałem. Po co miałem się jeszcze bardziej denerwować? - Wiesz dlaczego tutaj się znalazłeś? - Mężczyzna usiadł naprzeciw mnie i zaczął przeglądać kartki. - pan Michael Joseph Jackson.  - zaczął czytać. - Urodzony dnia dwudziestego dziewiątego sierpnia tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego ósmego roku. Mieszkał pan w Gary, w stanie Indiana, a obecnie zamieszkuje pan swoje rancho?
- Tak.
- Jest pan żonaty?
- Tak.
- Ponowię pytanie. Wie pan dlaczego tutaj jesteśmy?
- Nie. Nikt nie raczył mnie o tym poinformować... - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Możecie mnie wreszcie rozkuć?
- Tak.
Po chwili poczułem, że moje dłonie są wolne. Mimowolnie zacząłem masować obolałe miejsca.
- A więc... Został pan oskarżony o molestowanie nieletniego.
- CO?! - osłupiałem. Kto?  Ja? Nie... - To musi być pomyłka... Nie... To nieprawda... Ja nigdy bym nie tknął nikogo wbrew jego woli,  a co dopiero dziecka...
- Gavin Arvizo.  Mówi to coś panu?
Gavin... Gavin... Coś mi świtało.
- Był podobno u pana. - Tak... Teraz sobie wszystko przypomniałem...  Ostatnio jak był u mnie, to dziwnie się zachowywał. Chciał się do mnie przytulać,  spać w jednym łóżku... Jak mógł?
Schowałem twarz w dłoniach i powiedziałem cicho:
- Tak. On był u mnie kilka razy, ale nic mu nie zrobiłem... Jeszcze raz powtórzę: nigdy bym nie tknął dziecka!
- Co pan robił dnia dwudziestego dziewiątego lutego tego roku?
- Co ja robiłem?  Około siódmej rano wstałem,  zjadłem i...
- A w skrócie? Niech pan spojrzy na mnie i odpowie. - jak kazał,  tak zrobiłem.
- Całe przedpołudnie bawiłem się z moją córką. Około godziny czternastej chłopak przyjechał do mnie. Na początku graliśmy w gry,  a wieczorem oglądaliśmy film.  Tyle.
- A gdzie spał?  - funkcjonariusz wyjął z kieszeni długopis i zaczął wszystko notować.
- W moim łóżku,  ale ja spałem na podłodze!
- Ja znam inną wersję. - skończył notować.
- Słucham...
- Spał pan z nim w jednym łóżku, a w nocy zaczął pan chłopaka dotykać.
- CO?! - wstałem i od razu tego pożałowałem. Kiedy tylko moje nogi się wyprostowały, przy mnie pojawili się funkcjonariusze i natychmiast brutalnie posadzili mnie na krześle.  Jeden z nich wyjął kajdanki i ponownie byłem skuty. - Przecież mówiłem już panu kilka razy... Nie zrobiłem tego!  Chłopak spał w moim łóżku,  a ja spałem na podłodze. - zacząłem spokojnie. - Nie dotykałem go!
- Oj chyba tutaj sobie posiedzimy... - mruknął mężczyzna.
- Rozkujcie mnie... Nie jestem jakimś bandytą, czy co! Ostatni raz powtórzę: nic temu chłopakowi nie zrobiłem! - usłyszałem,  jak ktoś wchodzi do pokoju.  Cicha wymiana zdań z policjantami i po chwili przede mną stanęła kobieta. Nachyliła się nad policjantem i powiedziała mu coś do ucha. Po paru minutach wyprostowała się i wyszła.
- Spiszę pańskie zeznania i będzie pan wolny. Ktoś wpłacił za pana kaucję. A więc tak: pan nadal utrzymuje,  że jest niewinny? - Kto mógł to zrobić?  Chwila moment... Kate?
- Jak najbardziej. - znowu zaczął pisać.
- Nie sypiał pan z chłopcem w jednym łóżku?
- Oczywiście że nie.  Spałem na materacu obok łóżka.
- Zauważył pan dziwne zachowanie chłopaka?
- Raczej jego matki. Na siłę chciała wpakować Gavina do mojego łoża. Widziałem, że chłopak tego nie chciał. Tak było za każdym razem,  kiedy rodzina Arvizów odwiedzała moją posiadłość.  To wszystko. Mogę już wyjść? - policjant wstał i zdjął kajdanki.
- Jest pan wolny. - mruknął.
Wychodząc z posterunku policji zauważyłem moją kobietę. Stała przy czarnej limuzynie. Bez słowa podeszła do mnie i mocno przytuliła.
- Cześć mała. - uśmiechnąłem się. - Tęskniłem za Tobą,  wiesz? Kocham Cię... - przycisnąłem ją bardzo mocno. - Nie płacz... - mruknąłem, słysząc znajome pociągie noskiem. - Wszystko będzie dobrze. Obiecuję.


*****


Przepraszam za... Takiego zapychacza xd 

10 komentarzy:

  1. Melduję się :D
    Jakiego zapychacza? Zapychacza to ja mogę Ci zaraz zasadzić w dupe jak chcesz XD Rozdział wyszedł super pod względem technicznym, niestety tylko... I w ogóle to mi się wydaję czy ten rozdział jest krótki?
    Ty gnoju zasrany! Tak mnie straszyłaś, a tu Kate żyje i ma się dobrze :D
    Myślę, że wszystko opisałaś bardzo realistycznie, aresztowanie, przesłuchanie na komisariacie, przede wszystkim uczucia Michaela i zachowanie tych policjantów...
    Nie chcę nawet myśleć co musiał czuć podczas tego piekła Michael :cccc
    Te psy jebane (inaczej ich nazwać nie mogę, zawsze nie lubiłam policji i myślałam, że tylko w naszym kraju jest tak pierdolnięta, widocznie się myliłam) strasznie potraktowali Michaela, po prostu aż ryczeć mi się chce.
    Dobrze, że go chociaż wypuścili za tą kucję noooo i ma przy sobie Kate :) Na pewno będzie potrzebował teraz dużo wsparcia z jej strony. Mam nadzieję, że ta sprawa z molestowaniem skończy się dobrze, a MJ zostanie uniewinniony.
    Czekam na nexta!
    Postaram się czytać regularnie, ale ze mną nigdy nic nie wiadomo xD
    Pozdrawiam cieplutko <333

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG. Nie ma co, ktoś władował go w niezłe gówno. xD Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co ten facet czuł przy takiej okazji. Wstyd to chyba mało powiedziane. Raczej obrzydzenie na samą myśl, że ktoś mógł go posądzić o coś takiego.
    Ale rozdział bardzo fajny. :) Będę wpadać regularnie, pordo! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejo!
    To ja tutaj skomentuję też poprzedni rozdział.
    Ja się pytam kur... cze xD jakim prawem tamten zapyziały, śmierdzący i upośledzony ( bez obrazy dla tych osób) policjant śmiał bełkotać takie rzeczy pod nosem?! Nosz cisnienie podniesione. A tamten drugi chyba sufit podziwiał, bo dupska nie ruszył i nic nie zrobił -,- Rozumiem, praca to praca. Jak trzeba, to trzeba, ale po co te komentarze? To kurwa jest powazna robota, a nie podstawówka, że obelgi rzucasz! To nieprofesjonalne. Jeszcze się wydarł na małą, to mnie szlag jasny trafił. Tu takie wyzwiska rzuca bezpodstawne, a tam drze ryja na dziecko. Kurwa logiki się nie trzyma, chociaż te obelgi były na poziomie gówniarzyka. Ok, koniec, bo zrobi się z tego przemowa xD Jak zwykle moja imienniczka ( Kate) nie odwaliła maniany i wzięła się od razu za robotę ;D Samolubna? Nie, ale tak jakoś mi się napisało xd Boże, biedny Mickey. Nie mogę sobie wyobrazić nawet co On czuje. To straszne, jak dla pieniędzy można tak zepsuć życie człowiekowi. Dobrze, że ma wsparcie, a tą matke wyrodną, w dupę rypaną to bym do kuźwa rzeźni dała haki prostować xD To tyle, chyba... :d
    Ps. Jestem za pierwszoosobowym pisaniem ;)
    Pozdrawiam i masy weny życzę!
    ~Kasia❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Heyo!
    Zacznę tak...miałam właśnie zamiar zacząć coś pisać, kiedy przeczytałam rozdział u ciebie.
    I wiesz co?
    Jeden martwy Gavin, Drugi martwy Gavin.
    Jeden martwy policjant, drugi martwy policjant!
    Tak musiałam się uspokoić. Po prostu wziąść Date Note'a i pozabijać!
    I znowu zrobie przemowe. Ale kurwa(wybacz słowko) muszę! Co oni sobie do cholery myślą? Że najpierw zaprzyjaźniom się z Michasiem a potem wsadzą go do paki za coś czego kurwa nie zrobił. To nie logiczne dla mnie.
    To bezduszne potwory.
    Powtarzał im'' Jestem niewinny. Wolałbym sam umrzeć, niż skrzywdzić dziecko". Ale nie po co go słuchać lepiej wyłudzić od niego kasę i zniszczyć mu zycie!
    Wybacz za to powtarzanie się ale to drażliwy temat u mnie. I po napadu złości sie rozpłakałam. Serio siedze z telefonem na łóżku i ryczę a mój ojciec patrzy na mnie jak na idiotke(dziękuje tatusiu!)
    Mimo to rozdział wyszedł ci świetnie.
    Kate pomoże Mj. Da radę on jej teraz potrzebuje.
    Prosze abys informowała mnie o każdym rozdziale, bo będę starała się być na bieżąco.
    Wybacz za ten bełkot. Mam nadzieje że da się z niego coś zrozumieć chociaż wiesz co...
    ROZDZIAŁ=REWELACJA:)!!!!!
    Przepraszam za błędy.
    Pozdrawiam
    Kate Di Angelo
    P.S już dawno temu wrzuciłam prolog do opowiadania o Percym...więc jakbyś chciała.. http://percy-jackson-a-place-with-no-name.blogspot.com
    Jutro postaram się dodać pierwszy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam wspomnieć o jednej sprawie. To ja tu myśle, że Kate nie żyje a ona ma się dobrze?
      Takie rzeczy tylko u ciebie XD
      Czekam na kolejny (długi XD)
      Rozdział.
      Kiedy mogę się go spodziewać?

      Usuń
    2. *Death Note
      Przydałby się :3
      Telefony są zdradzieckie! Piszesz jedno a one drugie

      Usuń
  5. Hej!
    Kurde no.. Dlaczego oni tak się zachowują? Jakby tylko ktoś chciał posłuchać historii Michaela i tego co on czuje.. Nigdy by go nie oskarżyli.
    Chwila, chwila.. To Kate żyje? Ta Kate? Czy ja po prostu taka niekumata xD
    Smutno mi było jak czytałam jak ludzie tak mówią do Michaela. To.. smutne. I okropne. Bo jak dziecko mogłoby tak skrzywdzić drugie dziecko? Jak Michael mógłby coś takiego zrobić?
    Rozdział wydaje mi się taki smutny.. I krótki!
    Dobra, dobra. Nie narzekam już tylko spadam.
    Weeeeny (dużo) :)
    Pozdrawiam,
    Karolina.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, hejo!
    Tak jak obiecałam. Przybyłam, jestem, przeczytałam. I powiem szczerze, bardzo mi się podoba fabuła jest fajna, nie taka oklepana. I to mi się podoba. Rzadko kiedy w opowiadaniu widzimy dwie sławne osoby, ale to też mi się podoba :)
    Jeśli chodzi o scenę jak przesłuchiwali Michaela, po prostu podniosła mi ciśnienie jak nie wiem co, wyobrażałam sobie takiego Boga ducha winnego Michaela, tłumaczącego się z rzeczy której nie popełnił. Eh, szkoda gadać.

    Jeśli chodzi o całość, to podobają mi się opisy, pisz dłuższe, bo naprawdę są dobre.
    O brak mi tutaj akapitów, kiedy zaczynają się nowe zdania jak i dialogi, czytającemu lepiej się czytać, naprawdę tak jak w książce <3
    Błędów nie popełniasz wcale i to mi się podoba. Dobra, bo zaraz mnie znienawidzisz za te rady XD
    Idę czytać dalej, oczywiście zostawię po sobie ślad ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem 😘
    Dlaczego tak krótko? 😔 (No tak, odezwała się mistrzyni długich rozdziałów 😁)
    Powiem Ci, ciężko mi się czyta o tych oskarżeniach. Opisujesz wszystko bardzo dokładnie, podoba mi się to, jednak robi mi się coraz bardziej żal Michaela 😔 Jak można oskarżać tak wspaniałego, niewinnego człowieka? Pieniądze odbierają człowieczeństwo -.-
    Ogólnie bardzo podoba mi się Twój styl pisania <3 Masz we mnie kolejną czytelniczkę i tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz 😁 Lecę do nexta.
    Pozdrawiam i weny 😘

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń