czwartek, 24 marca 2016

One More Chance Prolog.


Witajcie!  Na początku chcę Was zaprosić na trailer zrobiony przez Maggie ze Zwiastunowej Wyspy! :) Mam nadzieję, że się spodoba.
A teraz zapraszam na krótki prolog ;) Mam nadzieję,  że się spodoba.
*****
Jak to jest? Niewinny człowiek oskarżony o molestowanie nieletniego. W głowie się nie mieści,  prawda?  Człowiek, który zawsze walczył o dobro innych,  który pomagał... Jakie to uczucie?  Nikt nie wie... Prawie nikt. 
Jedna osoba. Gwiazda. Ikona.  Król. Ja.
- Ale panowie!  Tak nie można! - poczułem,  jak kajdanki  zaciskają się na moich przegubach.- Oszaleliście! Nic nie zrobiłem! - stałem w korytarzu. Zostałem przyparty do ściany.  Czułem się upokorzony.  W swoim własnym domu... Na oczach własnego dziecka... Jak mogli?!
- To, czy to zrobiłeś,  czy nie,  to wyjaśnimy później - nawet nie pamiętam, kiedy przeszłem z policjantami na "Ty..." -  a teraz idziemy do radiowozu. - w końcu "odkleili" mnie od ściany i ruszyliśmy w stronę wyjścia. 
- Chwila moment!  Moje dziecko! Nie mogę jej zostawić samej! - stanąłem. Kątem oka zauważyłem,  jak mała stała w drzwiach swojego pokoju.  Po chwili usłyszałem kroczki i poczułem jak ktoś przytula się do mojej nogi. Usłyszałem głośny płacz. Charlie najwyraźniej czuła, że dzieje się coś złego. Poruszyłem lekko nogą, ale córeczka nie chciała jej puścić. Spojrzałem na funkcjonariuszy. Wydawali się nieco zakłopotani sytuacją. - Rozkujcie mnie. Proszę.  Uspokoję ją,  zadzwonię po kogoś, kto się nią zajmie. - mężczyźni popatrzyli na siebie. Jeden coś mruknął, a drugi przytaknął i zdjął mi kajdanki. Od razu wziąłem dziecko na ramiona. Mała nie przestawała płakać. - Zgadnij,  kto jutro przyjedzie! - próbowałem ją rozweselić,  ale nic z tego. - Kochanie... - zacząłem głaskać ją po główce. - zadzwonimy do babci! - mówiłem z udawanym entuzjazmem. Mała spojrzała się na mnie tymi swoimi czarnymi oczkami. Zacząłem dłonią wycierać łezki. - No... uśmiechnij się. Chodź. Zadzwonimy do babci. - mówiąc to udałem się do kuchni,  gdzie miałem podłączony telefon.  Wraz ze mną  poszli i funkcjonariusze. - Babcia przyjedzie.  Pobawisz się z małym Alim, a tatuś będzie musiał na chwilę pojechać do miasta. - dziecko wreszcie przestało płakać. 
- Po cio?
- Muszę coś załatwić, ale wrócę. Obiecuję. - powiedziałem stawiając Charlie na podłodze. Wziąłem telefon i wybrałem numer Miszy. Po chwili oczekiwania usłyszałem znajomy głos.
- Halo?
- Z tej strony Michael. Mogłabyś przyjechać do Nibylandii? 
- A co?  Nie umiesz zająć się własnym dzieckiem? - " Kochana mamuśka" pomyślałem. - Posłuchaj. Muszę jechać na komisariat,  a nie mam z kim zostawić małej...
- A co przeskrobałeś?! - Wtrąciła się.
- Przyjedziesz,  czy nie?
- Będę za pół godziny. - rozłączyła się. Jakoś  nigdy nie mogłem się przekonać do tej kobiety... Kiedy pierwszy raz ją spotkałem była bardzo uprzejma i miła, ale czułem,  że pała do mnie nienawiścią.  Co ja jej zrobiłem? 
Z tych rozmyślań wyrwał mnie potężny huk.  Usłyszałem głośne przekleństwa jednego z funkcjonariuszy.
- Ślepa jesteś?!  Widziałaś,  że tędy idę!  Ty...
- To jest jeszcze dziecko! - Krzyknąłem wychodząc z kuchni. Mężczyzna leżał, jak długi na podłodze. Wstał, spojrzał się na mnie i bąknął coś pod nosem. Coś w stylu "pedofil."
- Coś Pan mówił do mnie? 
- Nic nic. Musimy już jechać.
- Teraz,  to musimy poczekać na opiekunkę dla dziecka. - minąłem mężczyznę. Ten ponownie mruknął "pedofil." Nie wytrzymałem.
- NIECH PAN W KOŃCU PRZESTANIE! - usłyszałem dziwny dźwięk.  Czyżby ten mężczyzna zaczął się śmiać?! - Czy ja Pana obrażam, czy co?! TO NIE JEST KURWA ŚMIESZNE! - jeszcze chwila i mu przywalę... Spokojnie Michael... Nie denerwuj się... Wszystko będzie dobrze...  - Co się dzieje? - Usłyszałem głos Miszy.
- Pani mąż jest aresztowany.
- To nie jest mój mąż. - Kobieta podeszła do dziecka. Była ubrana w długą turkusową sukienkę,  która zdecydowanie nie pasowała do wieku Miszy.  Długie,  czarne włosy luźno spadały na odkryte ramiona.
- Gdzie masz małego?  - zapytałem.
- Został z koleżanką. - mruknęła biorąc moje dziecko na ręce.
- To co?  Idziemy?  - Poczułem,  jak kajdanki ponownie zaciskają się na moich przegubach. Już miałem wychodzić,  kiedy przypomniałem sobie o czymś ważnym.
- Poczekajcie. Misza. Ona jutro wróci.  O czternastej będziesz musiała ją odebrać z lotniska. - Powiedziałem i wraz z dwoma mężczyznami opuściłem dom.
*****
KRÓTKI,  ALE JEST! XD Tęskniłam za Wami xd
Kiedy będzie nowa notka?  Sama nie wiem...
Ps: wolicie,  jak pisałam w formie 3 osobowej,  czy tak,  jak teraz?  :)